Stojąc o kilkadziesiąt metrów od liczących sobie dziesiątki
wieków kamieni zastanawiałem się, jaka moc jest w nich zaklęta, że co roku
przybywa tu ok. 700 tys. turystów z całego świata. Jakich zdarzeń są świadkami
szare kolosy? Ile potu i krwi lało się, gdy setki ludzi ustawiało je w magiczny
krąg? Milczące głazy nigdy nikomu nie zdradziły swej tajemnicy, pozostało mi
więc tylko podziwiać ich majestat na tle czystego błękitu nieba.
Tajemniczy krąg monolitów znajduje się ok. 15 km na północ
od Salisbury. Naukowcy prześcigają się w domysłach, do czego tak naprawdę
potrzebne było prehistorycznym mieszkańcom Anglii to dziwne skupisko kamieni.
Co pewien czas w fachowych pismach historycznych i archeologicznych pojawiają
się nowe teorie, z których żadna nie jest poparta dostateczną ilością dowodów.
Stonehenge urosło wręcz do miana najbardziej kontrowersyjnej prehistorycznej
budowli kraju i pewnie nigdy nie dowiemy się, czy było to miejsce składania
rytualnych ofiar, świątynia słońca, obserwatorium astronomiczne czy też pałac
królewski, który nieudolnie naśladował architekturę rzymską. A może “winę” za
tajemniczość przypisać kosmitom? Niejednokrotnie przecież głoszono, że
Stonehenge to lądowisko dla pojazdów, którymi przybywały na naszą planetę
istoty pozaziemskie.
Przyczyn budowy tajemniczego kręgu trudno dociec, jednak sam
proces powstawania Stonehenge, dzięki najnowszym metodom badawczym można już w
miarę dokładnie określić. Wiadomo na pewno, że budowlę wznoszono fazami, które
dzieli nawet tysiąc lat. Najpierw, około 3050 lat p.n.e. istniał tam tylko
okrągły rów z okalającymi go pionowo ustawionymi kamieniami. W środku kręgu
znajdował się kopiec i 56 zagłębień, których używano w pewnym okresie do
przechowywania kremowanych prochów ludzkich. Doły kopano prymitywnymi narzędziami
wykonanymi z rogów jeleni czy kości bydlęcych. Około tysiąca lat później
wzniesiono pierwszy krąg z kamieni, których było aż 80. Potężne dolerytowe
bloki transportowano aż z odległych o 385 km gór Prescelly w południowej Walii.
Niektórzy archeolodzy sugerują, że głazy mógł przynieść z walijskich gór
lodowiec podczas ostatniego zlodowacenia, ale teorię tę podważa brak na
Równinie Salisbury jakichkolwiek innych śladów działalności lodowca. Jak
transportowano kamienne olbrzymy? Trudno to sobie wyobrazić, bo niektóre z nich
mają ponad 7 metrów wysokości i ważą 40 ton. Prawdopodobnie używano tratw.
Spławiano ciężary do morza, potem prawie połowę drogi pływały one blisko brzegu
Walii, by znów znaleźć się w korytach rzek. Ostatni kilkudziesięciomilowy odcinek
przewożono głazy na drewnianych wałach. Dlaczego sprowadzano budulec aż z tak
daleka, oczywiście nie wiadomo.
Pracowano całymi latami, nie używając niczego oprócz lin z
bydlęcego włosia, prymitywnych dźwigni i drewnianych wałków. Jedyną “siłą
napędową” były ludzkie mięśnie, należy więc przypuszczać, że podobnie jak przy
budowie egipskich piramid, wielu budowniczych okupiło wysiłek życiem.
Mimo wszystko do niedawna każdego roku w nocy z 21 na 22
czerwca, samozwańczy “druidzi” inscenizowali na oczach zafascynowanej
publiczności nadzwyczajne misterium letniego przesilenia. Okryci szerokimi
szatami z kapturem, w jednej ręce trzymali gałązkę jemioły, w drugiej kolorowe
proporce. Spektaklowi towarzyszyły “pieśni druidów”, w których nie było tak
naprawdę ani nutki druidzkiej. Stowarzyszenie Druidów i wyznawcy New Age
przybywali tu, by świętować nadejście lata i ... toczyć regularne walki z
chroniącymi unikalny zabytek policjantami. Od pewnego czasu wchodzenie pomiędzy
głazy jest zakazane, także dla “druidów”. Turyści są więc pozbawieni
tajemniczego widowiska. Wchodząc za bramę obiektu otrzymują za to automatyczny
przewodnik w kształcie telefonu komórkowego. W jego towarzystwie spaceruje się
ścieżkami wokół kręgu. Informacje są nagrane w wielu językach, m.in. niemieckim,
hiszpańskim, japońskim. Polskich przewodników jeszcze nie uruchomiono, trzeba
się więc zdać na znajomość któregoś z języków obcych, albo ograniczyć do
patrzenia na tajemnicze głazy. Można także puścić wodze fantazji i przy pomocy
jednej z teorii przenieść się w marzeniach do świątyni, obserwatorium
astronomicznego czy królewskiego pałacu Stonehenge.
Stonehenge składa się z kilku kręgów. Zewnętrzny ziemny wał
ma średnicę ok. 100 metrów i niektórzy w ogóle go nie zauważają, bo bardziej
zdumiewające i okazałe są kręgi kamienne, a właściwie to, co z nich
pozostało.
Prawdopodobnie tak wygladalo Stonehenge za czasow mlodosci.
Środkowy krąg o średnicy 29 metrów tworzyło dawniej 30
stojących kamieni zwieńczonych trzydziestoma dokładnie dopasowanymi poziomymi
głazami. Krąg był niemal idealny, różnica w jego krzywiźnie nie przekracza w
żadnym miejscu 5 cm. Kamienie pionowe ważą po 26 ton a poziome około 9 ton i
przetransportowano je z gór Marlborough Downs leżących jakieś 20 mil na północ
od Stonehenge.
Bliżej środka są ślady równie regularnego kręgu 60 kamieni
tzw. błękitnych, wąskich, stojących głazów o wadze ok. 4 ton każdy.
Przyciągnięto je tu lądem i wodą z odległej o 300 km Walii.
Najwyższe głazy stojące w samym środku ustawione są w
kształcie podkowy otwartej na wschód. Formacje te zwane są trylitami i mają
wysokość nawet 9 metrów. Każdy z kamieni waży około 50 ton.
Wewnątrz podkowy stoi kamień zwany ofiarnym lub ołtarzem.
Nazwano go tak, ponieważ trudno jest zaprzeczyć, że Stonehenge miało tysiące
lat temu poważny związek z kultem słońca.
Proste narzędzia – kamienne młoty, motyki z rogów jeleni,
łopatki z kości łopatkowych, sznury i rzemienie, wiklinowe kosze, tratwy z pni
drzew, okrągłe belki podkładane pod sanie z kamiennymi blokami… A do
przeniesienia głazy ważące kilkadziesiąt ton, wielokilometrowy transport,
tysiące zatrudnionych ludzi przez wiele lat, gdzie są te czasy… A jednak
Stonehenge nadal stoi, a raczej wisi, zgodnie z nazwą, a milion ludzi co roku
przyjeżdża je obejrzeć z bliska.
Teren jest ogrodzony i stanowi własność English Heritage i
National Trust, więc należy kupić bilet i po przejściu tunelem pod drogą
przespacerować się wokół kamiennych kręgów wzdłuż barierek postawionych w 1977
roku.
Prawdą jest, że w dniu 21 czerwca, kiedy noc jest najkrótsza
w roku, wschodzące słońce oświetla przez szpary w innych kręgach kamień w samym
centrum wszystkich kręgów Stonehenge. Ja niestety bylem nie podczas
najkrotszego dnia ale wszystko jest przedemna gdyz czerwiec juz sie zbliza
:)
Zdjecie pobrane z www.google.com
Celebracja pogańskiego święta przesilenia letniego
przyciągnęła w 2009 roku 35 tysięcy ludzi, którzy wokół kamiennych kręgów
pozbawionych na tę jedną noc wszystkich barierek czekali na wschód słońca
przechadzając się w przebraniach druidów i czarownic i paląc marihuanę. Napewno
21 czerwca tylko nie wiem czy uda mi sie w tym roku ale napewno tam zawitam i
sam doznam tych emocji :)
Zdejecie pobrane z www.google.com
Pozostalosci sa porozmieczane nietylko wokol okregu i
wszytskich znajdujazcych sie tam kamieni. Kilka z nich znajduje sie w
odleglosci od srodka okregu nawet o 150m nie wiadomo dlaczego tam sie znajduja
pojedyncze glazy.
Na tym zdjeciu u dolu widac dokaladnie kamien ofiarny
lub oltarz nie wiadomo ktora nazwa jest oficjalna dla tego kamienia.
Kamien ten znajduje sie na srodku zdjecia najciemniejszy ze
wszystkich. Spekulacje mowia dlaczego tylko ten kamien jest innego
koloru? Naukowcy twierdza ze to wlasnie na nim doznawano okrutnego bolu ale
niestety nie zostalo to potwierdzone i raczej juz nie zostanie. Pozastaje nam
tylko wyobraznia co tak naprawde moglo sie tam dziac kilka tysiecy lat temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz